wtorek, 6 września 2011

Stopem do Wiednia

W takich sytuacjach liczy się szybka decyzja.- Jedziemy. Czym ? Może stopem ? Ok.

Kilka dni wolnych sprawiło że można było zaszaleć. Udajemy się na Tarnowską Obwodnice, poranek bywa ciężki i niestety nic nie udaje się złapać. Wędrujemy w stronę Krakowa, stajemy za mostem na Dunajcu gdzie zwykle korkuje się 4, natychmiast łapiemy transport. Bardzo miły pan projektujący kina domowe dowozi nas do Krakowa. Kolejny transport do Myślenic tym razem ze świeżymi bułkami, następnie do Rabki gdzie odwiedzamy knajpę Siwy Dym. Stajemy na wylotówce w kierunku Chyżnego czekamy..... czekamy.... i nic... zmieniamy koszulki na bardziej jaskrawe to pomaga.
-Gdzie pan jedzie ???
-Do Wiednia.
- My też :) Możemy się zabrać?
-Nie ma problemu
Wieczorem jesteśmy ok 20 km od Wiednia śpimy nad Jeziorem wśród budujących się domów



Następnego dnia wyruszamy do stolicy. Docieramy tam wieczorem, gości nas przesympatyczna osoba Aurone, z pochodzenia Albanka. Jesteśmy u niej 2 nocki, pokazuje nam miasto i to jak się w nim żyje. Z ciekawszych rzeczy zaskakuje nas aplikacja na telefon, pokazuje ona w którym miejscu jest kontrola biletowa. Hmm ciekawe :). Powrót też stopem z Wiednia do Bratysławy podwozi nas pilot Austryjackich Lini Lotniczych. Przedostajemy się do Liptowskiego Mikulasza gdzie śpimy tak po Rumuńsku, w polu kukurydzy. Rano zajeżdża auto terenowe, rejestracja KT - to nasi :) Jedziemy do Starego Smokowca skąd wychodzimy na Sławkowski szczyt. Wracamy do Tarnowa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz